sobota, 10 listopada 2012

Piąty

Związek przede wszystkim powinien opierać się na prawdzie i zaufaniu.
Jeśli tego nie ma, to i miłość kiedyś się skończy.
A kłamstwo ma krótkie nogi.
I nawet najlepsze kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw.
To jest coś silniejszego, coś co trudno jest ukrywać.
Łatwo się w tym pogubić.
A zawsze może znaleźć się jakaś życzliwa osoba, która powie prawdę.
Wtedy jest z tego więcej problemów, niż to wszystko warte.
Prawda jest najważniejsza! 

#W tym samym czasie, gdy Max jest u Toma.

Jay cały czas zastanawiał się dlaczego Charlie tak dziwnie się zachowuje. Na lotnisku nie odezwała się do niego ani słowem. W samolocie też milczała. Jay pomyślał, że skoro nie chce się do niego odzywać, to niech się nie odzywa. Chwilowo miał większe problemy niż jakieś głupie fochy Charlie, jak zwykle bez powodu.
Weszli na pokład samolotu, Jay siedział przy oknie, a Charlie z brzegu. Zapieli pasy i wyłączyli urządzenia elektroniczne, tak jak prosiła stewardessa. Siedzieli w ciszy. Jay cały czas wpatrywał się okno. Podziwiał widoki. Patrzył na chmury i porównywał je do różnych rzeczy. Ostatnia przypominała mu pęknięte serce. Dalej już nie patrzył...
Lot minął w miarę szybko.
Barbados jako miejsce samo w sobie było czymś cudownym, jednak na Jay'u nie robiło to większego wrażenia. Był typem domatora, najlepiej czuł się w Londynie.
Charlie męczyła się ze swoją walizką, wiadomo, jak to kobieta wzięła ze sobą mnóstwo (nie)potrzebnych rzeczy. Jay chciał być nieugięty i nie pomagać jej. Jednak, gdy zobaczył jak siłuje się z torbą, zrobiło mu się żal. Pomógł jej.
Spojrzała mu głęboko w oczy. Nie mogła dalej ukrywać tego, że odbyła stosunek z Max'em. Nie była przecież nawet pewna, czy to Max nie jest ojcem dziecka. Bała się. Do oczu napłynęły jej łzy. Rozpłakała się, już po raz kolejny w ciągu tego dnia.
Jay już całkiem nie ogarniał. Nie znosił widoku płaczącej Charlie, a ostatnio był to coraz częstszy widok. Przytulił ją.
Po chwili zebrała się na odwagę. Odsunęła się do swojego mężczyzny.
 - Muszę powiedzieć Ci coś ważnego.
Patrzyła w ziemię. Jay miał nadzieję, że za chwilę zrozumie powody zachowania Charlie.
 - Jestem w ciąży. - oznajmiła.
Zaczęła płakać jeszcze bardziej. Dla Jay'a była to dobra nowina... do czasu... gdy Charlie zaczęła opowiadać dalej.
 - Nie wiem czy jesteś ojcem. - popatrzyła w końcu na niego. - Spałam z Max'em. Ale to było wtedy, gdy nie byliśmy razem, gdy zerwaliśmy, to było podczas tej kwartałowej przerwie między nami. Czuję, że to Twoje dziecko. Możesz kazać mi odejść, zrozumiem. Możesz mi kazać się wynosić, zrozumiem. Możesz zadzwonić do Max'a i zerwać wszelkie kontakty ze mną i z nim, zrozumiem. Możesz mnie nawet pobić, zrozumiem. Zrozumiem, bo Cię kocham i dopiero teraz wiem, co oznacza to słowo.
Jay chwilę zastanawiał się co ma powiedzieć.
 - Ja też Cię kocham. I nie ważne jest dla mnie to, kto jest ojcem. To będzie nasze dziecko!
Uśmiechnął się, a na twarzy jego ukochanej pojawił się uśmiech.
 - Nigdy bym Cię nie uderzył. Wariatka! Kocham Cię! Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Zaczęli się namiętnie całować. Problemy i zmartwienia Charlie zniknęły jak w oka mgnieniu. Nie spodziewała się takiej reakcji Jay'a.

#Spotkanie z mamą zastępczą Jay'a
Mieszkała w małym domku letniskowym. Był skromnie urządzony. Małe obrazki w przedpokoju, stare meble. Mimo to mieszkanie miało swój charakter i było urządzone w dobrym guście.Weszli do dużego pokoju, nie był on na tyle duży, by od razu tytułować go salonem.
W dużym bujanym krześle siedziała mama Jay'a. Wyglądała jakby inaczej. A może Jay'owi tylko tak się wydawało? Czuł się bardzo zakłopotany. Podszedł do niej, bo Charlie go pchnęła. Ona stała cały czas oparta o futrynę drzwi.
Mama wstała. Chciała pocałować go w policzek, jak to zwykle robiła, jednak Loczek się odsunął. Wiedziała, że nie przyleciał tu dla przyjemności, tylko dlatego, że chciał poznać prawdę i miał do tego prawo.
- Lepiej zacznę mówić.
Czyta mi w myślach, czy co? - pomyślał Jay.
- Twoja matka zmarła podczas porodu. Ciąża była zagrożona, mogła usunąć ciążę, bo lekarz od samego początku mówił jej, że umrze podczas porodu. Ona jednak wolała urodzić. Pragnęła tego dziecka i to bardzo. Mimo tego, że wiedziała, że nie będzie mogła cieszyć się nim. To była moja przyjaciółka.
- A co z ojcem? - pytał Jay. - I jak się w ogóle... - wahał się, czy ma powiedzieć "mamo' czy "pani". - Czujesz? - dokończył.
- Jak na osobę umierającą czuję się całkiem nieźle. Twoim ojcem... jest twój ojciec. Wiem, że to głupio brzmi. Ale taka jest właśnie prawda. Mieli romans.
Jay chciał wyjść.
- Przepraszam. - powiedziała w ramach "do widzenia".
Jay nie zareagował. Nie wiedział, czy tego się spodziewał.
Jego tata nie żył od 15 lat. A mamy nie znał. Teraz umierała osoba, którą znał odkąd pamięta. Gdy zdał sobie z tego sprawę wrócił do matki.

Kiedy znajdziemy się na zakręcie, co z nami będzie?
Z każdego zakrętu można wyjść, trzeba tylko chcieć.
Z każdego kłamstwa można się wyplątać.
Prawda buduje.
Kłamstwo zaś rujnuje i to tak, że trudno odbudować to, co ono zniszczyło

6 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny. To sie porobiło. Twiom ojcem... jest twój ojciec. Nie mogłam tego ogarnąć. Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzaiłu tak wsapniale piszesz. Nie moge tego pojąć. Współczuję Jay'owi. Zapraszam tez do mnie http://twlovestoryy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział super
    tu jest coraz ciekawiej
    i masz wielki talent
    następny proszę

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie zaciekawiłaś i bardzo mi się podoba ;)
    Dopiero teraz znalazłam czas na czytanie, za co przepraszam :)
    Ale przeczytałam całość :D
    Czekam na następny rozdział ;)
    I ponownie zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zostałaś nominowana :)
    all-need-you-love-jay.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. wciągające, zmusza do refleksji, nie ma co...
    http://story-the-wanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. o kurde.;/
    ja mam nadzieję, że to dziecko jednak będzie Jay'a, a nie Max'a.
    i jeszcze to zagmatwanie z rodziną...
    współczuję mu. :(
    rozdział jest cudowny! uwielbiam Cię!!! :***
    pisz szybciutko następny kochanie.♥♥♥

    OdpowiedzUsuń